Egzotyczne materiały o szczególnych właściwościach akustycznych wyróżniają dobre instrumenty muzyczne. Niestety pozyskiwanie wielu z nich może mieć negatywny wpływ na kondycję naszej planety. Jeśli nieobojętny jest wam los kapibar i lemurów, a jednocześnie pragniecie zakupić dobrej klasy gitarę, powinniście zwrócić uwagę na Gibsony SmartWood. Decydując się na taki instrument macie gwarancję, że razem z pniem drzewa użytym do jego budowy nie runęło na ziemię gniazdo rajskiego ptaka wraz z przykutym do niego ekologiem. Czy aby na pewno? Sprawdźmy.
SmartWood to znak ekologiczny przyznawany produktom z drewna i papieru przez amerykańską organizację pozarządową Rainforest Alliance. Ma on gwarantować, że materiał użyty do wytworzenia oznaczonych nim wyrobów pochodzi z odpowiedzialnie zarządzanych i wykorzystywanych w sposób zrównoważony lasów. Certyfikat ten jest akredytowany przez potężną Radę ds. Odpowiedzialnej Gospodarki Leśnej (FSC), sprawia więc wrażenie bardzo poważnego. Jako że poza lasami Rainforest Alliance certyfikuje również plantacje i hodowle, charakterystyczne logo z żabą znajdziemy na opakowaniach wielu produktów, jak na przykład: herbacie Lipton, kawie z McDonalda, lodach Magnum, czy limitowanych modelach skórzanych torebek marki Gucci. Obecnie wiele firm dostrzega proekologiczną modę i wykorzystuje do promocji pozytywne skojarzenia związane z ochroną środowiska. Nie inaczej w połowie lat dziewięćdziesiątych zaczął postępować Gibson.
Choć producenci instrumentów, z racji ich oczywistego wkładu w kulturę, życzyliby sobie nieco uprzywilejowanej pozycji, problemy z dostępnością surowców, spowodowane zaostrzeniem regulacji ekologicznych nie ominęły branży muzycznej. Wystarczy wspomnieć rok 1992 i słynne embargo na owiany legendą brazylijski palisander, które ograniczyło do minimum obecność tego materiału w gitarowych specyfikacjach. Po tym fakcie producenci zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że czasy wolnej amerykanki dobiegają końca i pora poszukać nowych sposobów na funkcjonowanie w odmienionych, proekologicznych realiach. Właśnie wtedy szef Gibsona, Henry Juszkiewicz odkrył w sobie duszę ekologa i zaczął ochoczo wspierać Rainforest Alliance. W roku 1994 zasłużył sobie nawet na stołek członka zarządu tej organizacji. Można się tylko domyślać, czy stało się tak z przekonania, czy też w myśl zasady: „jeśli nie możesz ich pokonać, przyłącz się do nich”. W każdym razie nikt wówczas nie uznał za niestosowne, że ta sama osoba reprezentować będzie zarówno stronę certyfikującą jak i tę zabiegającą o certyfikaty.
Na owoce współpracy Gibsona z Rainforest Alliance nie trzeba było długo czekać. W roku 1996 ogłoszono powstanie pierwszej w historii gitary wykonanej w całości z certyfikowanego drewna. Był nią Gibson Les Paul SmartWood Standard. Choć broszury z motywami tropikalnych liści i kolorowych motyli mogły dawać nadzieję na bardzo egotyczną specyfikację, jedyną osobliwością okazało się drewno chechen, z którego wykonano podstrunnicę. Materiał ten był bardzo podobny do palisandru (czasem bywa nawet nazywany palisandrem karaibskim) i jego obecność nie wystarczyła, by odmienić w znaczący sposób wizerunek tradycyjnego Les Paula. Gitara w naturalnym wykończeniu, pozbawiona efektownego topu, wyposażona w złoty osprzęt i sprzedawana w standardowym futerale jako żywo przypominała zwyczajnego LP Standarda Natural. Kupując ją można było jednak poczuć pełnię ekologicznej satysfakcji. Emblemat na szyjce i stosowny certyfikat poświadczały, że wykorzystane drewno nie przypłynęło do USA pirackim kutrem z nielegalnymi imigrantami i kontrabandą kokainy na pokładzie. Część środków ze sprzedaży instrumentu przeznaczono na dotacje dla Rainforest Alliance.
Dwa lata później pojawiły się kolejne Gibsony wykonane w całości z certyfikowanego drewna. W roku 1998 producent pokusił się o stworzenie całej limitowanej serii nazwanej SmartWood Exotic. W jej skład weszło sześć niecodziennych wariantów Les Paula Studio. Wszystkie gitary miały wąski, komorowany i wyprofilowany z tyłu korpus z mahoniu, podstrunnicę z curupay, złoty osprzęt oraz przetworniki 498T/490R. Różniły się od siebie natomiast płytami wierzchnimi, które wykonano z sześciu rodzajów rzadkiego, południowoamerykańskiego drewna. Brzmiące niczym imiona azteckich księżniczek nazwy typu: taperyva guasu, banara, peroba, ambay guasu, cancharana i curupay były tak egzotyczne, że w materiałach promocyjnych zdecydowano się zamieścić fonetyczny zapis ich poprawnej wymowy. Gitary wykonane z tych niezwykłych surowców przyciągały wzrok zarówno nietypowymi fakturami topów jak i ciepłymi, tropikalnymi kolorami od delikatnej żółci, przez soczysty oranż po czekoladowe brązy. Choć instrumenty wykończone były surowo (matową, utwardzaną w ultrafiolecie bejcą) oraz pozbawione bogatych zdobień (z wyjątkiem – co rzadkie w modelach typu Studio – inkrustowanego logo), broniły się naturalnym pięknem drewna i znalazły liczne grono miłośników. Gitarę z serii SmartWood Exotic sprezentowano w roku 1999 znanemu z proekologicznych poglądów Stingowi, który został laureatem przyznawanej co roku nagrody imienia Les Paula. Sting w tym samym roku doczekał się zresztą dwóch sygnowanych jego imieniem i opatrzonych znakiem SmartWood limitowanych akustycznych mini-gitar wyprodukowanych przez Martina, który w ślad za Gibsonem wdrożył do produkcji swoje pierwsze certyfikowane modele.
Gitary SmartWood Exotic wyszły z produkcji w roku 2002. Tradycje tej ciekawej serii były jednak kontynuowane w kolejnych latach dzięki nowemu modelowi SmartWood Studio. Tę gitarę charakteryzował pełnowymiarowy korpus i niespotykana dotąd kombinacja topu z muiricatiary i podstrunnicy z preciosy. Ciekawostką był także dołączany do instrumentu niestandardowy futerał z obiciem stylizowanym na jutowy worek. Poza certyfikatem i logo serii SmartWood na gryfie, ekologiczne skojarzenia budził zielony listek zdobiący truss rod cover. Ta gitara przypominała o współpracy Gibsona z Rainforest Alliance aż do roku 2008, kiedy to znak ekologiczny SmartWood ozdobił szyjkę modelu Studio Swamp Ash. Ten Les Paul z korpusem wykonanym w całości z jesionu bagiennego okazał się jednak pewnym rozczarowaniem. Nie dość, że nie był tak naprawdę żadną nowością (Gibson produkował go z niecertyfikowanego drewna od roku 2003) to w dodatku nie przewidziano dla niego niestandardowego futerału, ani nawet certyfikatu. Poza tym każdy, kto porównał specyfikację ekologicznej wersji SmartWood z produkowanym kilka lat wcześniej pierwowzorem, posiadającym rewelacyjnie wyglądającą hebanową podstrunnicę bez markerów, nie mógł poczuć pełnej satysfakcji.
Les Paul Studio Swamp Ash jest ostatnim jak dotąd Gibsonem SmartWood. Wydawać by się mogło, że tych kilka zaprezentowanych w latach 1996-2010 modeli to śmieszna, biorąc pod uwagę skalę produkcji, forma wspierania ekologicznych idei. W gruncie rzeczy gitary te miały jednak tylko przypominać o trwającej bez przerwy znacznie szerszej współpracy gitarowego potentata z Rainforest Alliance. Prawdziwymi owocami tego związku miały być nie kolejne limitowane modele, lecz zastosowanie najwyższych standardów ekologicznych do wszystkich produkowanych gitar. Henry Juszkiewicz wielokrotnie powtarzał, że dąży do tego, aby certyfikowane drewno było w przypadku produktów jego firmy (i całej branży) normalnością, a nie tylko okazjonalną ciekawostką. Miałby wówczas pewność, że dzięki odpowiedzialnie zarządzanym lasom w przyszłości nie zabraknie niezbędnych do budowy instrumentów materiałów. Z biegiem lat ilość odpowiedzialnie pozyskanego drewna (szczególnie mahoniu) używanego na co dzień w fabryce Gibsona rzeczywiście rosła i wiele regularnie produkowanych modeli powstało z materiałów certyfikowanych.
Doczekalibyśmy się pewnie kolejnych gitar SmartWood, gdyby nie to, że w roku 2009 na wizerunku będącego dotąd ekologicznym prymusem Gibsona pojawiła się rysa. Fala oskarżeń o nielegalny import hebanu i palisandru z Indii oraz Madagaskaru rzuciła się cieniem na szczerość proekologicznych działań Gibsona. Ten niezwykle ciekawy moment w historii firmy opiszemy szerzej przy innej okazji. Tym razem warto tylko wspomnieć, że po tym jak agenci federalni skonfiskowali na czas wyjaśnienia sprawy część zapasów drewna, pochodzących zdaniem Rządu „z wysoce wątpliwych źródeł”, w ogniu krytyki znalazły się także związane z Gibsonem organizacje ekologiczne, których wiarygodność stanęła pod znakiem zapytania. Rainforest Alliance zarzucano powierzchowność w wydawaniu ocen, podyktowany chęcią otrzymywania dotacji brak obiektywizmu, a wręcz podleganie sterowaniu przez przemysł drzewny, co niestety informacja o obecności Juszkiewicza w jej zarządzie (która dopiero po wybuchu afery trafiła do powszechnej świadomości) zdawała się tylko potwierdzać. W świetle tych wydarzeń ekologiczne certyfikaty przyznawane przez lata gitarom Gibsona zaczęły jawić się jako maskarada pozwalająca legalizować surowce, wcale niekoniecznie pochodzące ze spełniających ekologiczne standardy źródeł.
Juszkiewicz oczywiście zrezygnował ze swojego członkostwa w zarządzie Rainforest Alliance i przystąpił do odpierania stawianych Gibsonowi zarzutów. W końcu zdecydował się zapłacić 350 tys. dolarów w zamian za ugodę, choć do winy nigdy się nie przyznał. Przewrotny finał tej sprawy pokazuje, że w świecie biznesu miejsce na ekologię owszem jest, ale wyłącznie wtedy, gdy będzie ona funkcjonować w służbie ekonomii.