Tym razem na przemianę do naszego Makeover Area zgłosił się Gibson LPC z 1983r. Mimo tego, że instrument powstał u schyłku niechlubnej ery Norlina (lata 1969-1987), to paradoksalnie posiada niezłą specyfikację. Gryf z jednego kawałka mahoniu już bez kopytka, mahoniowy korpus również z jednego kawałka i jeszcze bez weight relief, hebanowa podstrunnica, no i niestety klasyczny dla tamtego okresu trzy częściowy klonowy top. Przekaz właściciela był jasny: lubię brzmienie tej gitary, ale nie znoszę koloru. Proszę o jakiegoś sunbursta.
Mieliśmy tu sporą zagwozdkę, ponieważ w otworach pickupów Gibson umieścił fabryczne oznaczenie wykończenia WineRed, ale odcień topu ewidentnie odstawał od reszty gitary i bardziej przypominał Oxblood niż czerwone wino. Rozważaliśmy czy czynniki zewnętrzne (np. słońce) mogły mieć na to wpływ, ale szybko odrzuciliśmy tą teorię ponieważ pod ramkami pickupów, switchwasher’em lub pickguardem zostałby oryginalny kolor WR – a w naszym instrumencie lakier w każdym miejscu topu miał taki sam odcień. Ponadto w otworach pickupów (nie są one osłaniane podczas lakierowania fabrycznego) był klasyczny WineRed. Pytania wzbudzał również „schodek” lakieru utworzony wzdłuż bindingu, zupełnie tak jakby ktoś dołożył tam kilka warstw lakieru. Przeszukaliśmy internety, zadaliśmy kila pytań – niestety nikt nic wiarygodnego i popartego dowodami nie powiedział. Czyżby zatem gitara przeszła kiedyś refin topu? Całkiem możliwe. Niezależnie od tego jaka jest prawda, właściciel instrumentu podjął jednoznaczną decyzję – robimy makeover.
Prace rozpoczęliśmy od usunięcia lakieru z całej powierzchni gitary, za wyjątkiem otworów od elektryki. Były tam oryginalne oznaczenia producenta sprzed blisko 40 lat i po konsultacji z właścicielem, zdecydowaliśmy się pozostawić je w nienaruszonym stanie. Plecy i gryf pokazały nam sympatyczną fakturę drewna więc szybko ustaliliśmy, że wykończymy je na jasny orzechowy brąz. Natomiast spod ciemnego lakieru na topie wyłoniły się trzy kawałki klonu – co prawda symetryczne, ale każdy o nieco innym odcieniu. Kolor wszedł głęboko w strukturę drewna i jak zawsze był problem z całkowitym oczyszczeniem. Rozważaliśmy różne warianty wykończenia, ale finalnie zadecydowaliśmy że top zrobimy w Double Dirty Lemon. Przy okazji całkowicie odnowiliśmy front główki – usunęliśmy lakier do gołej fibry i położyliśmy czarny podkład. Ten etap pomija większość lakierników, ale my się go nie boimy. A ponieważ gitara ma swój wiek i złoty hardware miejscami się już poprzecierał, na koniec opryskaliśmy całość pożółkłym lakierem, wypolerowaliśmy na gloss, a następnie zVOSowaliśmy – aby wizualne wszystko do siebie pasowało.
Lakierowania wykonaliśmy wyłącznie w technice 100% nitro, bez wspomagania się twardymi lakierami podkładowymi. Wymieniliśmy gałki i dołożyliśmy pointersy, ale resztę zostawiliśmy w oryginale bo aż miło popatrzeć na takie relikty przeszłości jak klucze „winding” produkowane przez Schallera a brandowane logiem Gibson, pickupy Tim Shaw z oryginalną naklejką na ramce humbuckera, czy fabryczne potencjometry 100k. Ryszard – dziękujemy za zaufanie.