Gitarzysta, na którego riffach wychowały się pokolenia metalowców. Kompozytor, którego wkład w polską muzykę rockową jest niepodważalny. Twórca Cover Festivalu. O sobie i o swoich gitarach, opowiada nam Piotr Luczyk z zespołu KAT.
Piotr Luczyk
P iotrze – w jakich okolicznościach po raz pierwszy sięgnąłeś po gitarę ?
Miałem chyba 12 lat. Było to u mojego kuzyna, Tadka. Grał on wtedy w swoim zespole na gitarze. Puścił mi również koncert Led Zeppelin. Tak mnie wtedy zaszokował, że już wiedziałem co chcę robić w życiu. Chciałem grać na gitarze.
Czy pamiętasz swoją pierwszą gitarę elektryczną ?
Oczywiście, była to czerwona Samba. Trochę podobna do Fendera Strato. Grałem na niej kilka miesięcy, ale cały czas polowałem na oryginał Fendera. Kasy nie było, ceny były kosmiczne, a w sklepie nieosiągalne. W początkowych latach mego grania zawsze chciałem mieć Stratocastera, ze względu na Ritchiego Blackmore’a.
Masz ją do dziś ?
Nie. W tamtych czasach stać mnie było jedynie na jedną gitarę. Sambę sprzedałem i kupiłem japońską kopię Fendera. Taką przypalaną. Pograłem na niej kilka lat.
Jak było w latach 80-tych ze sprzętem muzycznym w PL ? Gdzie można było kupić/ograć gitarę, efekt czy wzmacniacz?
Gitarę można było kupić od kogoś kto ją przywiózł z zagranicy. To samo ze wzmacniaczami. Nigdy nie wiedziałeś na co trafisz bo z ograniem też był kłopot. Czasami instrumenty sprzedawali muzycy koncertujący poza Polską. Ale trzeba było ich znać, a z tym był też kłopot. Nie było sklepów, nie było Allegro i netu. Było bardzo ciężko. Pamiętam mój pierwszy efekt. To był fuzz z kaczką i takimi dwoma przełącznikami na górze. Fajnie brzęczało. Mieliśmy próby w Pałacu Młodzieży w Katowicach i graliśmy na wzmacniaczach Wermona i Eltron.
Jesteś typem gościa który często żongluje sprzętem, czy starasz się być stabilny w uczuciach ?
Zmieniam sprzęt do momentu aż mi będzie odpowiadał. Jak jest OK wtedy już pozostawiam dla siebie. Nie jestem typem faceta który musi mieć nowości. Lubię mieć sprawdzone instrumenty i nie lubię wynalazków. Po latach doszedłem do tego co było na początku. Gitara + kabel + wzmacniacz i tyle.
Jakiego backline’u używasz obecnie na koncertach i na próbach ?
Obecnie gram na Marshallu JVM 410 i w odwodzie mam Mesę Dual Rectifier. Używam 6 ciu kolumn DL i dwóch kolumn Marshall różnie podłączonych. Głośniki Celestion Vintage 30.
Jakie gitary są obecnie w Twoim koncertowym arsenale ? Jak je stroisz i na jakich grasz strunach ?
Struny D’Addario XL 9-46. Jeśli chodzi o gitary, to obecnie trochę się pozmieniało. Od niedawna gram na Flyingu specjalnie dla mnie zaprojektowanym przez Pawła Kameckiego z Wrocławia. To nowy model o nazwie LUCZYFER V1. Bardzo ciekawa konstrukcja. Gryf z włókna węglowego. Chodzi o wyeliminowanie wyginania się gryfu. Itd., itd. Mam również inne gitary i również na nich gram. Na najnowszej płycie KATa używałem 3 gitar. ESP (model na zamówienie), Gibsona Les Paula i właśnie Kameckiego LUCZYFERA V1. Efekt usłyszycie już niebawem.
Gitary stroję w zależności od kompozycji. Albo standardowo E440 HZ, albo w drop D.
Na koncertach CoverFestivalu używam jeszcze Fendera Stratocastera z elektroniką Gilmore, oraz Gibsona Flying V. Mam jeszcze 2 Ibanezy ( jednego kupiłem od Ryśka Sygitowicza) , Jacksona Cuctom Made i Ovation. Oczywiście posiadam cały czas kultowego Flyinga panterkę Witkowskiego. Ale teraz głównie gram na flyingu Kameckiego. Nagrałem również na nim dodatkowe solówki na nowej edycji płyty KATa MIND CANNIBALS 2016 wydanej w maju.
No właśnie – często można Cię zobaczyć z gitarami typu Flying V. Czy to jest jeden z Twoich ulubiony kształtów ?
Chyba tak. Trochę się to u mnie zmieniało. Najpierw preferowałem Stratocastery. Później Flyingi ( panterka i Gibson ). Potem doszedł Explorer i stratopodobne ESP. Ale znowu mam Flyinga Kameckiego. Więc chyba Flying to moje ulubione wiosło, ale głównie do metalu.
Co sądzisz o marce Gibson ?
Przez wiele lat Gibson mi nie podchodził. Wprawdzie miałem Flyinga, ale to była gitara lutnicza i odbiegała od oryginału wielkością i gryfem. Myślę że niechęć była spowodowana przywiązaniem do Blackmorea i niewygodnym gryfem Les Paula w porównaniu z Fenderem . Tak mi się wydawało.
Kiedy powołałem do życia Cover Festival chciałem zagrać utwory Led Zeppelin i ni cholery nie wyobrażałem sobie grać Zeppelinów na innej gitarze niż Les Paul. I nagle wszystko się zmieniło. Zrozumiałem że to jest gitara do tych utworów. Z czasem zacząłem grać inne rzeczy na Les Paulu. W końcu już wiem dlaczego to tak dobry instrument. Trzeba się przyzwyczaić i później wszystko idzie gładko. Obecnie Fendery poszły na bok i gram głównie na Flyingu Kameckiego, Gibsonie Les Paulu i ESP.
Czy pamiętasz swoje pierwsze zetknięcie z gibolem ?
Nie pamiętam rocznika ale to był Explorer. Pamiętam że był ciężki i brzmiał ciemno, ale miał długi sustain i pełne brzmienie. Potem był już mój.
Doskonale znamy tą chorobę :-) Powiedz – jakie masz teraz Gibsony i czy któregoś z nich wspominasz najmilej ?
Mam Explorera z 1998 roku, Flyinga z 2003 roku i Les Paula Standard. Każdej gitary używam do innych utworów, dlatego każdą wspominam miło.
Czy masz jakieś ulubione roczniki, czy raczej data wybita na główce gitary nie ma dla Ciebie znaczenia ?
Grałem na tak niepozornych gitarach brzmiących wspaniale i na tak drogich brzmiących fatalnie, że nie przywiązuję wagi do roczników. Bardziej do egzemplarzy i gatunków muzycznych do których są stworzone.
Czy modyfikujesz jakoś swoje gibole ?
Wszystkie moje gitary prócz Les Paula są przerobione. Ogólnie używam pickupów EMG. Jedynie w Les Paulu mam oryginalne pickupy Gibsona. Wymieniłem je na próbę ale oryginalne brzmiały lepiej i tak pozostało.
Oglądając koncerty, wertując muzyczne czasopisma lub internet, mój wzrok zawsze zatrzymuje się na białym Explorerze. Czy są takie Gibsony, które powodują u Ciebie szybsze bicie sera ?
Chyba te wszystkie które już posiadam. Lubię klasyczne gitary z klasycznym wyglądem. Czasem jednak coś zwróci moją uwagę. Zawsze patrzę na czym grają muzycy w studiu.
Gdyby Gibson zwrócił się do Ciebie z propozycją zrobienia gitary z Twoją sygnaturą – jaką specyfikację miała by ta gitara i jak byś ją nazwał ?
Nazwa już jest „LUCZYFER”. Natomiast co do reszty myślę że są większymi fachowcami ode mnie i zaproponowaliby coś „ciekawego”.
Czy znasz gitary firmy Heritage ?
Nie , nie znam. To raczej gitary dla bluesmanów lub jazzmanów . Nigdy mi nie wpadła w ręce.
Jako znakomity gitarzysta, jaką radę dałbyś młodym adeptom gitarowej sztuki na początek ich kariery ?
Ćwiczyć i nie zrażać się jak coś nie wychodzi. A potem ćwiczyć.
Jesteś muzykiem z 40-sto letnim doświadczeniem; kompozytorem którego riffy zna każdy polski fan metalu; organizatorem ogromnego przedsięwzięcia pod nazwą Cover Festival; wszechstronnym muzykiem odnajdującym się nie tylko w mocnych dźwiękach, czego przykładami mogą być chociażby DDD i ostatnia płyta KATa. Czym poza muzyką interesuje się Piotr Luczyk ? Czy masz jeszcze czas na jakąś poza-muzyczną pasję ?
Mało mam na to czasu , ale lubię projektować wnętrza. Konstruuję i przerabiam meble. Bawię się programami graficznymi. Zanim zacząłem uczyć się gry na gitarze, uczęszczałem do ogniska plastycznego, a z moim ojcem naprawiałem co się da. No wiesz – czym skorupka za młodu …
Zakładając KATa miałeś 15 lat. Jakie miałeś wówczas marzenia wobec swojego zespołu i patrząc z dzisiejszej perspektywy – ile z nich się spełniło ?
Kariera o której marzyłem dla mojego pokolenia była w Polsce niemożliwa. Z resztą do dzisiaj tak jest. Dlatego poprzestałem na marzeniach, a co do ich spełnienia byłem sceptyczny. Pierwszym marzeniem był koncert w Spodku, choć jeszcze nie potrafiłem grać na gitarze. Minęło kilka lat i się spełniło. Później marzyłem o płycie, i też się spełniło. Później już nie marzyłem, tylko pracowałem nad osiągnięciem celów. Niektóre same przyszły. Nad niektórymi trzeba jeszcze pracować. Tak naprawdę jestem osobą która nigdy nie jest do końca zadowolona z efektów własnej roboty. Zawszę chcę lepiej. Obecnie powoli uczę się akceptować to co kiedyś nagrałem. :) Natomiast jestem bardziej zadowolony z tego co nagrywam dzisiaj. Z perspektywy czasu muszę powiedzieć że w muzyce nie chodzi o wirtuozerię. Chodzi o to by ktoś po przesłuchaniu utworu potrafił zanucić twój kawałek. Teraz i po latach. W muzyce prócz emocji wszystko zaczyna się od kompozycji i kończy na kompozycji.
Czego możemy Ci życzyć ?
Nie mogę powiedzieć bo poszedłbym siedzieć :-)
:-) W takim razie ogromnie dziękuję za poświęcony czas i za przyjemną rozmowę. Wszystkiego dobrego Piotrze!
To ja dziękuję i pozdrawiam wszystkich gitarzystów i fanów KATa – bez wyjątków.