START: POCZĄTEK GRUDNIA 2016r.
Czy zastanawialiście się kiedyś jak wyglądałby Gibson Explorer Custom, gdyby ekipa z Nashville (lub jeszcze z Kalamazoo) pokusiła się o wprowadzenie takiego modelu do produkcji?
Na pewno stylowo i z klasą. Podczas gdy Gibson skupił się na custom’owaniu modeli LP, SG, Flying V czy budżetowego Midtown, szerokim łukiem ominął starego poczciwego Explorera. Nigdy nie stworzono nawet limitowanej serii, chociaż kilka modeli prawie otarło się o cel (pierwsza wersja PRO czy sygnatura L’zzy Hale). Szkoda, bo mogło być naprawdę ciekawie.
Im dłużej myślałem o tej gitarze, tym jej szkic który rysował się w mojej głowie zaczynał być coraz bardziej wyraźny. Aż w końcu przyszedł dzień w którym powiedziałem sobie – muszę ją mieć. Ponieważ nic nie wskazywało na to, że Gibson w najbliższym czasie wypuści taki model, a na usługi Custom Shop’u w Nashville ciągle przykrucho z kasą, postanowiłem zrobić cieszący się coraz większą popularnością i szacunkiem makeover.
No właśnie – na czym polega gibolowy makeover? Niewtajemniczonym odpowiadam: chodzi o dokonanie zmian w oryginalnym Gibsonie. Może to być zabieg mający na celu zbliżenie go do innego istniejącego modelu, egzemplarza, bądź przerobienie go wg całkowicie własnej inwencji twórczej. Taki gitarowy hot rod. Styl dowolny – ważne, żeby działać na oryginale. Poziom makeoveru może być różny: od delikatnego (np. refinish i zmiana hardware’u), poprzez najczęściej spotykany (np. wymiana podstrunnicy, zmiana profilu gryfu), na poważnie zaawansowanym kończąc (np. nowy gryf, nowy top, całość w wersji Aged). Firmy, które powstały w celu świadczenia takowych usług nie narzekają na brak zleceń i często trzeba ustawić się do nich w kolejce. Najbardziej rozpoznawalni w tym fachu są Historic Makeovers, specjalizujący się w przeróbkach Gibsonów z najwyższych serii: Historic Reissue oraz Collector’s Choice™.
WIZJA
Żeby dłużej Was nie zanudzać powiem w skrócie: lubię i bardzo cenię sobie Explorery. W ostatnim czasie miałem ich kilka. Spośród nich wyselekcjonowałem sobie takiego, który fajnie brzmi, komfort manualności ma na wysokim poziomie, no i przede wszystkim nie waży tony. Z automatu uczyniło go to świetnym pretendentem do makeoveru. Wyobrażając sobie Explorera Custom, odrzuciłem współczesne opcje w które Gibson zapewne ubrałby ten model dziś – richlite, akrylowe markery, mostek Nashville, zamak, mini grovery. Zamknąłem oczy i bazując na wiedzy o historycznie poprawnej specyfikacji, nakreśliłem szkic tego instrumentu tak, jakby miał powstać gdzieś w okolicach 1958r.
Oto pacjent przed zabiegiem – z wyrafinowaniem pozuje do zdjęcia, pełen nieświadomości zmian które czekają go już wkrótce:
AKTUALIZACJA: 04 LUTY 2017
WITKOWSKI
Makeover zleciłem znanej pracowni lutniczej: Witkowski Custom Guitars. Pan Marek ma duże doświadczenie jeśli chodzi o Gibsony: naprawy, przeróbki, refinish w nitro. Jego profil FB obfituje w fotki z wykonywanych przez niego prac, w tym w relację z poniższego makeoveru. Na początku grudnia usiedliśmy razem w jego warsztacie i krok po kroku, detal po detalu omówiliśmy plan działań. Explorer pozostawiony przeze mnie w jego pracowni przez dwa miesiące spokojnie obrastał w Mojo – aż do ostatniej niedzieli gdy otrzymałem informację, że prace ruszyły. Korzystając z nadarzającej się okazji, postanowiłem pokazać Wam jak makeover wygląda „od kuchni”. Artykuł będę aktualizował na bieżąco, wraz z postępem prac. To co? Zapraszam na przygodę z Gibson Explorer Custom makeover!
Demontaż
Prace rozpoczęły się od zerwania palisandrowej podstrunnicy. Oryginalny klej był tak mocny, że metoda odklejania „na ciepło” okazała się bezskuteczna. Konieczność użycia dłuta podczas tego zabiegu w gitarach marki Gibson, to nic nowego. Nie ma tu miejsca na sentymenty.
Pod pierwszymi trzema progami podstrunnicy znajduje się frez, w którym Gibson umieszcza chip RFID. Dzięki niemu producent wie gdzie i kiedy dana gitara została wykonana. Miejsce frezu nie jest wypełnione klejem, więc pozbywamy się tej myśli technologicznej bez najmniejszych skrupułów. W to miejsce pojawi się nowa, w pełni przylegająca do gryfu podstrunnica.
Kolejnym krokiem jest zerwanie grubej warstwy lakieru oraz wyrównanie pofalowanej powierzchni korpusu. Tylko po tym zabiegu, jego grubość zmniejszyła się o 3mm – a to całkiem sporo jeśli chodzi o Explorera. Nie przeszkadza nam to jednak zupełnie, ponieważ wszystko idzie wg planu.
AKTUALIZACJA: 03 MARCA 2017
Gibson w latach 50 i 60 stosował tzw 'Holly headstock’ – czyli nakładkę na główkę, wykonaną z cienkiego drewna. Na tej nakładce umieszczał swoje logo, a następnie malował ją czarnym lakierem, czyścił logo i ewentualne inkrustacje, a na koniec pokrywał kilkunastoma cienkimi warstwami nitro. Z tej pracochłonnej manufaktury wycofano się na początku lat 70. Zamiast drewna, wprowadzono gotowe, już przycięte nakładki z fibry (sprasowany papier), które mając na sobie logo były gotowe do montażu. I to rozwiązanie Gibson stosuje do dziś dla wszystkich gitar z linii Gibson USA i większości Custom Shopowych wypieków. Na Witkowski Custom Guitars czekało podwójnie trudne zadanie: zerwanie fibry i odzyskanie oryginalnego loga, oraz zrobienie 'Holly headstock’.
Demontaż delikatnego loga z macicy perłowej zakończył się pełnym sukcesem. Aby do tego doszło, trzeba było podkleić je do płaskiej i sztywnej powierzchni, za którą w tym przypadku posłużył kawałek Korianu (z którego notabene Gibson robił siodełka). Wszelkie dziury po śrubkach oraz otwory po kluczach, mostku i strunociągu, zostały wypełnione drewnem.
Korpus zgodnie z planem został pomniejszony od strony wierzchniej o dodatkowe kilka mm. Cel tego zabiegu był jeden – przygotować miejsce do przyklejenia prawdziwego topu. Tu, rozważałem kilka opcji: czy zawinszować sobie monster flame AAAAA, birdseye, a może nawet jakąś egzotykę? Wszystkie te opcje pomimo licznych fajerwerków, nie nawiązują jednak do klasycznego Gibsona – a na takim odniesieniu, najbardziej mi zależało. Po krótkiej selekcji zdecydowałem się na klasyczny fifties’owski top, który najbardziej do mnie przemawia: z wyraźnym podłużnym usłojeniem i subtelnie przebijającym się flame’em.
Witkowski Custom Guitars do łączenia drewna stosuje Franklin Titebond Original Wood Glue. Dokładnie tego samego kleju od blisko pięćdziesięciu lat używa Gibson w swoich gitarach elektrycznych. Znajdziemy go zarówno w Norlinach, jak i we współczesnych wypustach; w Custom Shopach oraz w limitowanych edycjach. Wszystkie LP z serii Historic Reissue przez 20 lat były klejone Titebond’em – zresztą tak samo, jak pierwsze #Collector’s Choice. Nic nie puściło i podobno nawet da się na tym grać.
Teraz nadszedł czas aby zamaskować oryginalne łączenia korpusu widoczne z tyłu instrumentu. Wizualnie są średnio spasowane; na dodatek, jeden z kawałków jest ciemniejszy. Powtarzamy zatem operację z topem – tyle że na plecach gitary. Pan Marek wykorzystał do tego celu ładne mahoniowe drewno. Dwa symetryczne kawałki z ciekawą frakturą idealnie załatwiły temat. Gibson w niektórych swoich gitarach stosuje podobny patent – chociażby w tym roku w limitowanej serii Les Paul Premium.
Miejsce palisandrowej podstrunnicy niebawem zajmie heban. Przyozdobienie go markerami blokami z prawdziwej Mother Of Pearl to precyzyjna robota, która wymaga czasu.
„Holly Headstock” jest już prawie gotowy. Za materiał na nakładkę posłużył klon, z którego został zrobiony top gitary. Po wycięciu w nim odpowiedniego kształtu, logo zostało osadzone.
Na podstrunnicy pojawiły się progi Jescar FW51100 (szerokość 2.54mm, wysokość 1.3mm). Gibson standardowo produkuje podstrunnice z radiusem 12″, jednak w niektórych modelach robi wyjątek i serwuje nam kompensowany radius (np. w Jimmy Page, LP Elegant, czy we współczesnym Standardzie). Takie rozwiązanie ma poprawić ergonomię gry, a ponieważ chciałbym aby mój Explorer był aktywną gitarą, zdecydowałem się na podobny patent. W moim przypadku, pan Marek zasugerował 10″-14″, na co grzecznie i potulnie przystałem.
AKTUALIZACJA: 03 KWIETNIA 2017
Dokładnie tak samo jak model LP Custom, Explorer zostanie przyozdobiony wielowarstwowym bindingiem: 7 warstw na topie, oraz po 5 na plecach korpusu i na główce. Frez pod ożyłkowanie został wykonany dwustopniowo – małe wcięcie jest pod wąski, wielowarstwowy, biało-czarny binding; duże jest dla zewnętrznej, nieco grubszej warstwy. Pan Marek tak samo jak Gibson (i zapewne wielu innych producentów), do dociśnięcia przyklejonego bindingu na korpusie, użył pasów.
Wysiłek przy precyzyjnym podfrezowaniu korpusu, teraz przyniósł efekt. Przyklejony binding wygląda idealnie. Całość zaczyna nabierać rumieńców, a detale takie jak 'nibs’ (czyli koronka bindingu na końcach progów) już cieszą oko.
AKTUALIZACJA: 12 KWIETNIA 2017
Podstrunnica i 'holly headstock’ są już na swoim miejscu. Otwory pod elektrykę zostały wyfrezowane w oryginalnych miejscach. Przy takim topie pojawia się odwieczny dylemat: z pickguardem, czy bez? Ustaliliśmy, że na tę chwilę bez – w związku z tym na plecach pojawił się otwór do montażu switcha. Podobne rozwiązanie zastosował custom shop Gibsona w modelach ’58 Benchmark Limited Edition Explorer. Top dostał już kolor…
AKTUALIZACJA: 12 GRUDNIA 2017
Od ostatniej aktualizacji tego artykułu upłynęło trochę wody w Wiśle, wyjaśnię zatem w żołnierskich słowach co działo się w tym czasie z Explorerem. W maju i czerwcu z panem Markiem testowaliśmy przeróżne lakiery nitro szukając takiego, który będzie 'vintage correct’ – czyli nie będzie miał obecnie stosowanych plastyfikatorów i swoim składem będzie zbliżony do receptury z lat 50. Po licznych próbach wytypowałem i zakupiłem nitro spełniające moje oczekiwania. Następnie w wakacje zrobiliśmy sobie przerwę na regenerację sił, która z powodu podjęcia nowych prac nad innymi gitarami przez Witkowski Custom Guitars wydłużyła się aż do teraz. Nadszedł jednak czas na zdmuchnięcie kurzu z Explorera co oznacza kolejną porcję newsów.
Stylizując gitarę Gibson na lata 50. tak ogromnym nakładem prac, grzechem było by nie pokusić się o dopracowanie niektórych smaczków. Jednym z nich jest tzw „stinger” – czyli tył główki zamalowany na nietransparentny (przeważnie czarny) kolor, zakończony charakterystycznym żądłem. Historia tego patentu jest prosta: podobno na samym początku Gibson ukrywał pod nim niedoskonałości drewna. Estetyka tego rozwiązania stała się jednak na tyle ciekawa, że w pierwszej połowie XX wieku Stingera dostały modele L-500 i Super 400, następnie niektóre z legendarnych fiftiesów, a potem również inne gitary Gibson. W 2003r Custom Shop inspirując się Sunburstem z 1959r (opisanym w BOTB) stworzył tzw. Stinger Series obejmującą różne modele LP, Flying V, SG oraz kilka akustyków – oczywiście wszystkie wyposażone w charakterystyczne żądło z tyłu główki. Nie wyobrażałem sobie zatem innego scenariusza niż piękny Stinger na moim Explorerze, tym bardziej że nie spotkałem tego rozwiązania w jakimkolwiek innym Explo. Przy okazji udało się ubrać go w kolejny smaczek – ręcznie stemplowany nr seryjny, z czcionką odwzorowaną w najmniejszych niuansach 1:1 z oryginalnych fiftiesów.
Aby wizualnie wyciągnąć z drewna ile się da, gitara została najpierw pomalowana bejcą tworzącą podkład pod właściwy kolor. Na to został położony lakier nitro o recepturze vintage i składzie zbliżonym do tego z lat 50. Wierzchnia warstwa nitro posiada delikatny żółty odcień stylizujący zamierzchły wiek instrumentu.
AKTUALIZACJA: 09 STYCZNIA 2018
Na tą chwilę zdecydowałem się zostawić oryginalną elektrykę w wersji modern. Gdy zdobędę schematy z lat 50. dokonam zmian, bo potki CTS i kondensatory PIO już czekają. Pickupy które są obecnie sercem tej maszyny to Bare Knuckle 'The Mule’. Tutaj również temat uważam za otwarty i z czasem bardzo chętnie sprawdzę inne rozwiązania.
59 PARTS
Dobór odpowiedniego lakieru nitro który popęka niczym w vintage’owych gibolach zajął trochę czasu, ale skoro Explorer ma wyglądać jak żywcem wyjęty z lat 50. nie mogłem pójść na kompromis. Dobry lakier to jednak tylko połowa sukcesu – drugą jest hardware. Skontaktowałem się z naszą rodzimą firmą 59 Parts słynącą na całym świecie z postarzanych, historycznie poprawnych części do gitar Gibson. Pogadaliśmy chwilę o moim projekcie i za kilka dni kurier przyniósł paczkę z przepięknie zrelicowanym hardwarem.
A tak części prezentują się na Explorerze. Miłośnikom styranych gratów polecam ekipę 59 Parts!
AKTUALIZACJA: 02 LUTY 2018
Explorer od miesiąca jest już u mnie. Cieszy za każdym razem gdy wyciągam go z futerału. Jest dokładnie taki, jakiego sobie wymarzyłem. Dlatego w tym miejscu chciałbym podziękować wszystkim zaangażowanym w projekt za Waszą pracę, pomoc oraz cierpliwość. Zrobiliście kawał dobrej roboty :-)
Miłym akcentem wykazało się największe na świecie gibolowe forum MyLesPaul promując temat Explorera na pierwszym miejscu w swoim newsletterze:
From Zero to Hero – Gibson Explorer Custom ’59 Tobacco makeover
Oczywiście to nie koniec artykułu. Sukcesywnie będę go aktualizował o wszelkie Explo-update’y (np. zmiany elektryki, postarzanie, nowe fotki). Tymczasem to, na co wszyscy czekają najbardziej. Zdjęcia!
…cdn
Kuba Olejnik